"Jak ja nienawidzę odprawy! Dłużej się nie da?" - nachmurzona Elektra stała w kolejce do odprawy na lotnisku. Ciągnęła za sobą coraz bardziej do przodu czerwoną, utwardzaną walizkę na kółkach, która ważyła jak na jej osobiste wyczucie co najmniej pół tony. Do taśm, blokujących wyjście ze strefy pozostało nie więcej jak kilka metrów, więc ostatni raz spojrzała za siebie. W tym momencie rozdzwonił się jej telefon. Zaczęła gorączkowo przeszukiwać kieszenie, wiedząc, że to ten służbowy. Wyciągnęła aparat z kieszeni białej, sportowej bluzy, którą miała na sobie.
- Gdzie jesteś?
- Niedaleko stanowisk odprawy, w głównej części terminalu. A wy?
- Boże... Zamorduję go w końcu. - usłyszała pomruk niezadowolenia.
- Kogo?
- Adama. Nie wytłumaczył ci, że mamy osobną odprawę i lot ze względu na sprzęt? Nie lecimy samolotem rejsowym... Przy której bramce jesteś?
- Jednej z głównych, widzę stąd piętnastą.
- Idę po ciebie. Spróbuj wydostać się z tłumu, ok? - Azjata westchnął.
Natychmiast po tym, jak tylko schowała z powrotem smartfona, odwróciła się i przepraszając wszystkich, zaczęła cofać się do głównego ciągu komunikacyjnego. Gdy weszła na ruchomy chodnik, po niecałych dwóch minutach zobaczyła Mike'a, stojącego po przeciwnej stronie. Mężczyzna zgrabnie przeskoczył i wylądował dwa kroki obok niej. Podszedł i przywitał się z nią w dość czuły sposób. Powoli stawało się to codziennością: przynajmniej raz dziennie ktoś ją przytulał. "Czy ja wyglądam na osobę, której brakuje okazywania uczuć? Skoro tak... Nie będę marudziła."
- Pokażę ci coś, ok? - ściągnął jej z pleców torbę z różnymi drobiazgami, po czym sprytnie przymocował ją do walizki. - Będzie ci lżej.
- Dziękuję. Nie wpadłabym na to.
- Za dużo razy latałem, żeby męczyć się z bagażem. Jedna skuteczna metoda i problem sam się rozwiązał. - szeroko się uśmiechnął.
Powoli liczba osób dookoła nich zmniejszała się, aż pozostali sami. Przeszli przez szklane, automatyczne drzwi. W tej części hali znajdował się osobny terminal, przeznaczony dla lotów prywatnych.
- Lecimy pierwszą klasą?
- Lepiej. Mamy samolot na własny użytek. - zachowanie Mike'a i reszty chłopaków nie budziło niepokoju. - To o wiele wygodniejsze. Zobaczysz sama. Chester... - wskazał ręką w stronę mężczyzny w okularach - ...jest strasznym susłem, pada praktycznie od razu, gdy maszyna odrywa się od ziemi.
Elektra w odpowiedzi uśmiechnęła się, patrząc w jego stronę. Lubiła wygodę, ale jeśli już latała, to zwykle w klasie biznes, gdyż mogła sobie na to pozwolić.
Wszystkie procedury minęły bardzo szybko, nie zajęło to nawet kwadransa. Bagaże zostały odebrane, przeszły kontrolę bezpieczeństwa, a po ich samych przyjechał mały busik, który odwiózł grupę do samolotu. Były do niego załadowywane ostatnie skrzynie ze sprzętem, który nie mógł jechać transportem samochodowym, gdyż był zbyt delikatny; była to w szczególności cała elektronika Joe'ego.
- Na miejscu czeka na nas reszta ekipy.
- Ile to osób?
- Będzie ze trzydzieści. - odparł takim tonem, jakby było to coś absolutnie zwyczajnego. - Nasi technicy, obstawa, kierownictwo Underground, reżyserzy dźwięku...
"Boże, ile ludzi. A w Stagelight jest tylko nasza ósemka, chyba, że o czymś nie wiem."
Niedługo po tym, gdy usiedli, samolot wystartował. Elektra spodziewała się zwyczajnego komunikatu, jednak spotkała ją kolejna niespodzianka. Pilot obsługujący maszynę był bliskim przyjacielem chłopaków, tak więc powitał ich jeszcze przed oderwaniem się od ziemi w bardzo osobisty sposób.
Kilka minut później zorientowała się, że Mike nie żartował. Dwa fotele za nią i Japończykiem zobaczyła śpiącego Chestera; w bluzie z kapturem, nałożonym na głowę i prostokątnych okularach wyglądał słodko, mamrocząc coś przez sen.
- A nie mówiłem? Śpioch padł, jak zwykle.
- To pewnie różnica ciśnień tak działa, przyznam, że mi się też zamykają oczy.
- Mamy kilka godzin, jeśli chcesz, prześpij się.
Ciemnowłosa wyregulowała fotel, po czym ściągnęła buty i ułożyła się wygodniej, zamykając oczy. Było tak cicho, że szybko oddała się Morfeuszowi we władanie.
Uśmiech Mike'a mówił wszystko. Widać było, że bardzo zależało mu na dziewczynie; czuł do niej coś więcej, niż czysto przyjacielskie emocje.
- I co ja mam teraz zrobić? - zaczął delikatnie rozczesywać palcami długie, miękkie pasma włosów Elektry, każde z osobna, tak, aby żadnego nie uszkodzić.
- Nad czym się tak zastanawiasz? Wszyscy widzimy, jak na nią patrzysz. - Brad był bardzo dosłowny.
- Znacie mnie za dobrze. - spojrzał na gitarzystę, ale z jego wyrazu twarzy nie dało się odczytać zbyt wiele poza zadowoleniem.
- Powiedz jej. - Japończyk poczuł głowę, opierającą się o jego ramię. Elektrze śniło się coś miłego, gdyż miała usta rozchylone w lekkim uśmiechu. Nie przerywał głaskania, na niego też działało to uspokajająco. - Widzisz? Nawet przez sen zbliża się do ciebie.
- Ale... Co ja jej mogę dać? - popatrzył na śpiącą, uśmiechając się.
- Wszystko. - kudłaty skwitował rozmyślania Shinody jednym słowem.
"Zbliżamy się do Meksyku. Proszę o zapięcie pasów i przywrócenie foteli do pozycji wyjściowej. Dziękuję za wspólną podróż, życząc kolejnych, równie udanych."
Komunikat pobrzmiewający z głośników obudził błękitnooką. Gdy zorientowała się, że spała na ramieniu ciemnowłosego, poczuła się bardzo dziwnie, nie umiejąc tego opisać. Mężczyzna wcześniej przytulił ją i z zamkniętymi oczami słuchał muzyki z iPoda, wsuniętego w kieszeń koszuli w kratę. Delikatnie spróbowała wydostać się z jego objęć.
Japończyk nie spał, przymknięte powieki pomagały mu jedynie skupić się na własnych rozmyślaniach. Czując ruchy ciemnowłosej opuścił ręce, po czym zerknął na Elektrę, patrzącą mu prosto w oczy.
- Wygodnie się spało? - uśmiechnął się do niej.
- Przepraszam... Przez sen nie panuję nad własnymi ruchami, zawsze się wiercę. - szybko wróciła na swój fotel, czerwieniąc się.
- Nie przejmuj się, kompletnie mi to nie przeszkadzało. - machnął ręką.
- To dobrze. - westchnęła.
- Nie martw się. Serio. - objął ją ramieniem.
-------------------------------------------------------
Czuję, że coś z tego wyniknie, tylko co? To już pozostawiam Wam do przemyślenia.
Komentujcie.
Jakie są Wasze pomysły?
Ohohohohohohh, jak słodziutko :3 lubię takie sytuacyjki, kochaam!
OdpowiedzUsuńRób co chcesz dalej, zdaję się na ciebie!
orajuśkuMajkuś<33
rozdział za krótki! zdecydowanie! już sie nie mogę doczekać następnego :DD
Jeeeej ^^ Jeżeli chcesz zrobić, to o czym ja myślę, to się zgadzam xD. Mikey musi być z Elektrą! I też uważam, że rozdział jest za krótki.
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie lost-in-your-mistakes.blogspot.com na nowy rozdział :D
otaktaktaktak! Mike się już prawie otwarcie przyznaje do swoich uczuć :D
OdpowiedzUsuńBaaardzo podoba mi się to, że tak hmm... (szuka słowa) prawdziwie opisujesz ich uczucia.
PS tak patrzę na tło i... dlaczego Joe zawsze jest forever alone? :D
Nie moja wina, że tak go fotograf ustawił ;)
UsuńOhoho ja też czuję, że będzie z tego grubsza sprawa (a przynajmniej mam taką nadzieję). Elektra i Mike... hm... ;) Ich przywitanie na lotnisku musiało wyglądać słooodko :P Chazzy śpiący w okularach i kapturze awww *_* Z niecierpliwością czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńnowy u mnie! zapraszam ;D
OdpowiedzUsuńNowy na: road-to-linkoln-park.blogspot.com
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowy :)
OdpowiedzUsuńwww.chesterjaireszta.blox.pl
"Dwa fotele za nią i Japończykiem zobaczyła śpiącego Chestera; w bluzie z kapturem, nałożonym na głowę i prostokątnych okularach wyglądał słodko, mamrocząc coś przez sen."
OdpowiedzUsuńMusiałam zacząć od tego fragmentu, no bo awwww, CHESTER *.*
Hahah, wybacz.
"- Nad czym się tak zastanawiasz? Wszyscy widzimy, jak na nią patrzysz. - Brad był bardzo dosłowny."
Ta, brawo Delson, nie ma to jakby mówić w prost ;d Dziękujemy, że mu to w końcu uświadomiłeś.
No właśnie, niech Mikey bierze się do roboty, żeby potem za późno nie było.
A to jak przeczesywał pasma włosów Elektry, było po prostu... och *.* Też bym tak chciała!
"- Ale... Co ja jej mogę dać? - popatrzył na śpiącą, uśmiechając się.
- Wszystko."
Ta scenka strasznie mnie zauroczyła, a szczególnie odpowiedź Brad'a.
Wszystko.
Ach, świetny dobór słów!
" - Nie przejmuj się, kompletnie mi to nie przeszkadzało. - machnął ręką.
- To dobrze. - westchnęła.
- Nie martw się. Serio. - objął ją ramieniem."
Objął ją ramieniem! No brawo, Mike! ; d
Rozdział mi się podobał, ale ja chcę wiedzieć co będzie dalej z Elektrą i Shinodą ;d
Czekam na kolejny!
W końcu komentuję. :3 Rozdział krótki, ale nie czepiam się już! Jeny, to takie słodkie. W sensie Mike i Elektra razem. Znaczy nie są razem, ale to jak on się w niej zakochuje i w ogóle. Coraz bardziej lubię główną postać. Co do dialogów bardzo mi się spodobał ten, jak Mike zapytał, co może jej dać i odpowiedź: "Wszystko". Świetne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, dodałam shota, co prawda niezwiązanego z LP, ale wpadaj, jak chcesz :)