piątek, 28 grudnia 2012

2. "Can I change anything in my life?"

Tydzień zleciał bardzo szybko, jakby każda godzina była długości minuty, a każda z nich trwałaby sekundę. Elektra prawie zapomniała o tym, że zdecydowała się na wprowadzenie zmian w swoim życiu, jednak wir pracy i obowiązków pochłonął jej całą uwagę.

Zaciekle walczyła z komputerem, próbując napisać coś sensownego dla portalu, w którego redakcji pracowała od kilku miesięcy. Tym razem trafiła w losowaniu na niezbyt ciekawy temat, dlatego jej irytacja była większa niż zwykle. Przeszukując Internet, usiłowała się skoncentrować, jednak bez większych efektów, gdyż jej myśli krążyły wokół zamówionej na eBayu trzy dni wcześniej płyty, na którą polowała od dłuższego czasu.
Jej rozmyślania przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. Słysząc "Burn It Down", uśmiechnęła się i zerknęła na wyświetlacz smartfona.
"Numer zastrzeżony" - na widok komunikatu uniosła czarne, wymodelowane w łuki brwi i przysunęła urządzenie do ucha, jednocześnie nawiązując połączenie.

 - Tak, słucham?
 - Czy mam przyjemność rozmawiać z panią Marshall?
 - Telemarketerom dziękuję. - już miała odłożyć słuchawkę, gdy usłyszała:
 - Nie, z tej strony Adam Ruehmer, dzwonię ze studia Linkin Park.
 - Co? Nie wierzę... - z ust dziewczyny wydobył się cichy jęk. - Słucham dalej.
 - Chciałbym poinformować, że aplikacja, którą przesłała nam Pani, pomyślnie przeszła przez pierwszy etap rekrutacji. Jeśli nadal jest Pani zainteresowana ofertą, zapraszam na rozmowę do studia.
  - Gdzie i kiedy mam się stawić?
  - Jutro, o 14.00 w Stagelight Studios. Dokładne informacje prześlę mailem.
  - Bardzo dziękuję za informację, do zobaczenia!
  - Do zobaczenia.

Elektra odłożyła telefon i zaczęła podskakiwać, piszcząc z radości jak siedmioletnia dziewczynka.
  - Udało się, udało! 
Mieszkanie, zwykle ogromne i eleganckie, stało się czymś więcej, niż tylko rajem. Przeszklone ściany najwyższego piętra wieżowca pozwalały obserwować całe miasto dniem i nocą, dając jednocześnie właścicielce loftu prywatność. Dookoła nie było żadnych zabudowań, tylko specjalnie projektowane tereny zielone oraz staw, przy którym latem można było się opalać, a zimą jeździć na łyżwach po jego zamarzniętej powierzchni.
Podeszła do szyby, dotknęła ją palcami i prawie bezgłośnie wyszeptała: - Boże, dziękuję. O niczym piękniejszym nie mogłam marzyć. Śnić też nie.
Refleksyjną chwilę w świetle księżyca w pełni przerwała pewna myśl, którą dziewczyna nieświadomie wyartykułowała. - W co ja się ubiorę?!? - po tych słowach pognała do garderoby, ślizgając się w grubych, puchatych skarpetkach po gładkich, ciemnobrązowych - można powiedzieć, że czekoladowych - deskach parkietu. Długi, szary kardigan, który miała na sobie, powiewał za nią jak peleryna superbohatera.
Przeglądając zawartość szafy, próbowała stworzyć jakąś ciekawą, jednak niezbyt ekstrawagancką i jednocześnie elegancką stylizację. W końcu zdecydowała się na koszulę z kołnierzykiem, jasną marynarkę, dopasowane dżinsy i ukochane oficerki. Cały zestaw dopełniła bransoletką z zawieszkami i maleńkimi kolczykami, dekorowanymi kryształami Swarovskiego.
Odwiesiła wybrany strój na osobny wieszak, po czym skierowała się do łazienki, w której spędziła sporo czasu. Prysznic Vichy świetnie relaksował, a olejki, dodane do kąpieli były doskonałym elementem aromaterapeutycznym. Gdy wyszła z pomieszczenia, obłok pary zasłonił na moment jej postać. Na włosach założony miała turban z białego ręcznika, a spod niezbyt dokładnie zawiązanego szlafroka widać było wystającą tradycyjną piżamę w drobne, mało widoczne czarne kropki.
W sypialni zdjęła go i rzuciła na drugi koniec dużego łóżka z baldachimem, po czym weszła pod kołdrę. Obróciła się na bok, owijając się kołdrą i przytulając policzek do poduszki, pachnącej cedrem i śródziemnomorską lawendą. Na efekty nie musiała długo czekać - zasnęła w przeciągu dziesięciu minut. Po kolejnych pięciu zgasły wszystkie lampki, umieszczone w pokoju i apartament pogrążył się w ciemności.

-------------------------------------------------------------

Kolejny rozdział. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tak rozbudowanym opisem.
Piękne jest to mieszkanie, prawda? Przyznam, że są to wizje mojego wymarzonego domu. Może się kiedyś spełnią? Kto to wie?
Następny rozdział będzie dłuższy, obiecuję :*

6 komentarzy:

  1. Szkoda, że tak krótko opisałaś mieszkanie i oczywiście, że nie zanudziłaś, bo opisy powinny być długie, żeby wprowadzić w nastrój, miejsce, uczucia... :) Jestem ciekawa, co z tego wyniknie i kim będzie Elektra dla LP.

    OdpowiedzUsuń
  2. opisy są naprawdę fajne : ) jestem ciekawa, czy będzie jakiś romans pomiędzy Elektrą a którymś Linkinem i zaraz dodaję do obserwowanych : ) nie wiem za bardzo, co napisać jeszcze, bo wstawiłaś bardzo króciutkie i jest tego naprawdę mało. mam nadzieję, że zaczniesz pisać dłuższe, tak jak napisałaś ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawiązując do komentarza Chezy, to ja myślę, że może być coś między Chester'em, a Elektrą, no ale ręki uciąć sobie nie dam!
    Nie wiem też co bym mogła jeszcze napisać, bo rozdział też jest krótki. Jedynie chyba, że fajnie, iż jej się udało przejść rekrutację. No i że na pewno powali ich tam na kolana :3
    Pozdrawiam i czekam na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  4. Marshall... to nazwisko kojarzy mi się z jakiejś książki (M.Stiefvater?) ale pewna nie jestem ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, po prostu nie miałam innego sensownego pomysłu, a nie chciałam nazywać jej inaczej. Pasowało mi to nazwisko.

      Usuń
  5. Nie, nie pisz dłuższych :d takie są idealne. Muszę przyznać masz bardzo bogate słownictwo. Czyta się płynnie i bez takiego ospania. Text przyciąga uwagę.

    OdpowiedzUsuń