piątek, 12 lipca 2013

Not Alone II

Czego pragnąłem?

Chciałem jedynie, by Mike mnie zrozumiał i wybaczył mi ten jeden błąd.
Nie zdradziłem go, o nie, chociaż byłem z Christianem, nie spędziłem z nim ani jednej nocy. Jedyne, co ode mnie otrzymał, to były krótkie, praktycznie nic nie znaczące pocałunki. Teoretycznie... mógłbym mu o tym nie mówić, ale nie czułbym się wtedy dobrze. Zdarzyło się i niestety nie da się tego cofnąć, choćbym tego pragnął.

Mimowolnie pociągnąłem nosem, stojąc na korytarzu naszego wspólnego studia. Poszukiwałem tego, co znałem od dawna: tego charakterystycznego zapachu, który budził we mnie dreszcz. Przymknąłem powieki i rozluźniłem się, głęboko oddychając. W tle błąkała się nutka woni, którą kochałem. Wiedziałem, że on tu jest, nie miałem powodu, by wątpić w to choć sekundę dłużej.
Zanim przycisnąłem klamkę, przez chwilę przysłuchiwałem się dźwiękom, dobiegającym z pokoju. Gdy oderwałem ucho od drzwi, uświadomiłem sobie, że to gitara, ale brzmiąca niezwykle smutno.
"On też tęskni..." - potarłem policzek. Dotknąłem klamki i pokonałem jej opór. Mój przyjaciel, powiernik moich sekretów; moja pierwsza, jedyna i prawdziwa miłość, siedział z instrumentem w rękach, plecami do mnie, najwyraźniej próbując coś skomponować.

 - Cześć. Wróciłem.
 Odwrócił się i popatrzył na mnie tak, jakby zobaczył ducha.
 - Chester? - odezwał się cicho.
 - A kogo innego się spodziewałeś? - podszedłem do biurka, przy którym siedział. Zobaczyłem, że odstawia swoje czarne cudo i wstaje, wykonując kilka powolnych kroków w moją stronę. Uśmiechnął się.
 - Bardzo się cieszę, że już jesteś. - przytulił mnie.
Nie spodziewałem się tego. Wtuliłem się w niego, zachwycając się perfumami, którymi przepięknie pachniał, wzmacniając jednocześnie nasz uścisk.
 - Tęskniłem. - gdy już się puściliśmy, zauważyłem, ze jest wzruszony.
 - Przepraszam, że odszedłem. Nie miałem po prostu siły. - przyznałem się. - Popełniłem wiele błędów przez te tygodnie, nawet zbyt wiele, jeśli mnie rozumiesz... - popatrzyłem pytająco.
 - Zamknijmy za sobą ten rozdział. Nie musisz się tłumaczyć. - instynktownie wyczuł, co chcę mu powiedzieć. W jego wzroku widziałem akceptację, dla której tak go kochałem. Zawsze mnie rozumiał, nawet bez słów.
 - Słyszałem, że grałeś. Co to było?
 - Piosenka, melodię już mam, ale z tekstem nieco gorzej... - mruknął, podając mi kartkę. - Nie mam żadnego sensownego pomysłu.
Gdy sięgnąłem po papier i przeczytałem treść, od razu zauważyłem to, co dałoby się zmienić.

I dreamed I was missing, you're alone were so upset scared
But no one would listen because can't care cause no one else cared After my dreaming, I woke with this scare fear 
What am I leaving when I’m done here? 
So if you’re asking me, I wanted I want you to know
When my time comes,(...) forget the wrong that I’ve done 
Help me find leave behind some reasons to be missed 
Don’t resent me and when you’re feeling empty 
Keep me in your memory, leave out all the rest
Leave out all the rest
 
Leave out all the rest

Zanim oddałem mu kartkę z naniesionymi przeze mnie poprawkami, postanowiłem, że dopiszę też coś od siebie, fragment, który był naprawdę bliski memu sercu.

Forgetting all the hurt inside you've learned to hide so well,
pretending, someone else can come and save me from myself...

 - Poczekaj. - ujął w dłoń pióro, zwracając szczególną uwagę na ostatni fragment i cicho nucąc, dodał jeszcze jedną linijkę.

I can't be who you are...

 - Mógłbym cię o coś spytać?
 - Jasne. - popatrzył na mnie.
 - Kiedy to napisałeś? - wskazałem na stronę, leżącą pomiędzy nami.
Schylił się, by podnieść skuwkę od pióra, która spadła na dywan.
 - To było kilka dni po tym, gdy odszedłeś.
 - Ten tekst jest... piękny. - jeszcze raz przeczytałem w ciszy całość. 
 - Teraz już tak, bez twojej pomocy nadawałby się tylko do wyrzucenia. - odparł stanowczo.
 - Nie mów tak, nie masz racji. Mógłbyś zagrać to jeszcze raz?

Usiedliśmy wspólnie na kanapie, jak za starych, dobrych czasów. Mike złapał w ręce swoją gitarę; miał talent, nieważne, jakiego instrumentu się dotknął, szybko uczył się choćby podstaw gry na nim. W głębi serca zazdrościłem mu tego.
Zacząłem śpiewać to, co udało nam się wspólnie stworzyć. Gdy dołączył, na początku bardzo cicho, ale z każdą kolejną chwilą głośniej, usłyszałem idealną harmonię pomiędzy naszymi głosami. Kompletnie nie spodziewałem się tego, w jaki sposób zinterpretuje słowa.

 - Forgetting all the hurt inside you've learned to hide do well... - w tym momencie popatrzył na mnie znacząco.
 - Pretending someone else can come and save me from myself... - zyskał odpowiedź na nieme pytanie, które zdawał się mi zadawać. Ostatnią linijkę zaśpiewaliśmy wspólnie:

 - I can't be who you are...

Każdy ma do odegrania w życiu swoją rolę. Tak jak Mikey nie może być mną, tak ja nim też nie. Gdy odłożył gitarę, oparłem się o niego i popatrzyłem na jego twarz... Nie zmienił się, a te oczy... Mógłbym wpatrywać się w nie przez cały czas, doprowadzały mnie na skraj wytrzymałości emocjonalnej.
Kocham go bardziej, niż cokolwiek innego. 
Gdy zamknąłem oczy, poczułem, jak składa na moich wargach pocałunek pełen słodyczy. 
Też był szczęśliwy. Nawet bardzo.

--------------------------------------------------------------
Widzicie, to bardziej złożona sytuacja, niż mogłoby się wydawać, tu dużą rolę odgrywa tęsknota, pasja i... miłość.
Mam nadzieję, że kolejne rozdziały będą się Wam również podobały :)

8 komentarzy:

  1. Boszz... Cuudeńko *_*
    Masz absolutny talent do pisania i przekazywania emocji.
    Ja chcem więcej! :D Cieszę się, że sytuacja tak się potoczyła. Czekam na następny rozdział.
    Aaa i dodałam kolejną część opowiadania, więc zapraszam do czytania:
    http://myshadowoftheday.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Brak mi słów... To jest takie genialne, że aż nie wiem, co napisać :O Przeczytałam aż trzy razy, bo mi się naprawdę spodobało :D Jestem tak zachwycona, że nie umiem teraz napisać niczego konstruktywnego ;)
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :D I życzę mnóstwa weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż trzy? Serio, nie zdawałam sobie sprawy z tego, że tak bardzo ten rozdział Cię zachwycił. Ja po Twoich nie mam pojęcia, co pisać, bo zawsze mnie zaskakujesz :)
      Dziękuję, następny rozdział już wkrótce!

      Usuń
    2. Akurat miałam nastrój, klimatyczną muzykę i przeczytałam raz, potem stwierdziłam, że to jest tak świetne, że przeczytałam drugi raz, trzeci raz też jakoś tak wyszedł :D W każdym razie już niecierpliwie wyczekuję następnego ;)
      A tak w ogóle to wpadłam tu z reklamą: nowy rozdział u mnie, zapraszam :3

      Usuń
  3. Mhmm rozpływam się... Rozdział był przepiękny, przecudowny! I ten moment, gdy zaczęli razem śpiewać. Świetnie wykorzystałaś piosenkę, pasuje tu:) Jestem ciekawa jak dalej potoczy się akcja, co będzie z nimi, dodawaj szybko nowy!;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, choć nie jestem fanką Bennody, aczkolwiek trochę za mało się dzieje. Według mnie przydałaby się jakaś scena z adrenaliną, gdzie posypałyby się wiązanki, ale potem by było już OK. Wiesz, napięcie, fajnie jest, jak się czyta opowiadanie, bojąc się o losy bohaterów. Wpadnę tu na następny rozdział i ciekawa jestem czy skorzystasz z mojej rady (nie musisz jeśli nie chcesz, jeśli taki styl ci odpowiada jest OK) XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww *.* Dobrze przeczytać W KOŃCU jakąś nową i porządną bennodę. Jestem ciekawa na czym się skupisz, w sensie o czym będzie to opowiadanie w szerszym aspekcie. Na razie jestem zadowolona z tego jak to wszystko się toczy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piekne, jedyna bennoda przy ktorej sie naprawde rozkleilam... To gdy razem spiewali "I can't be who you're"- normalnie lzy mi pomoczyly klawisze. Dobrze, ze przynajmniej jestem sama w domu. A nie, kuzyn gra na gorze w "Guitar Hero" -,-
    Ale pewnie nie slyszy,
    Dziekuje za ten piekny stan w jakim sie znalazlam.

    OdpowiedzUsuń